LiederNet logo

CONTENTS

×
  • Home | Introduction
  • Composers (20,026)
  • Text Authors (19,309)
  • Go to a Random Text
  • What’s New
  • A Small Tour
  • FAQ & Links
  • Donors
  • DONATE

UTILITIES

  • Search Everything
  • Search by Surname
  • Search by Title or First Line
  • Search by Year
  • Search by Collection

CREDITS

  • Emily Ezust
  • Contributors (1,112)
  • Contact Information
  • Bibliography

  • Copyright Statement
  • Privacy Policy

Follow us on Facebook

Błogosławione pieśni malinowe

Song Cycle by Henryk Mikołaj Górecki (1933 - 2010)

1. Błogosławione pieśni malinowe  [sung text not yet checked]

Language: Polish (Polski) 
Błogosławione pieśni malinowe,
Błogosławione pieśni kalinowe,
Błogosławione otchłanne niebiosy,
Obłoki, wiatrem gnane jako stada,
I kołysane wiatrem ciężkie kłosy –
– Duch się w harmonię  m ę k ą  nie układa:
By w pieśni stanąć, dość stanąć pod progiem;
Odetchnąć dosyć, by odetchnąć Bogiem!
 
Błogosławiona jest gorycz wiośniana,
Wśród pękających drzew rozpowietrzana,
Drzew, co od ziemi jak kolumny rosną,
Gdy w niebie miękkich gałęzi obręcze
Podobne mają do harf strojnych wiosną
I psalmem: „Ś w i ę t y!” – tak że patrząc, klęczę.

Błogosławione jest i obce daléj
Powietrze, które się jak mirra pali,
Rozpustujące z dzikiej lauru woni,
Pomarańcz złotem kapiące – i niebem,
Pod którym każdy głaz jak Memnon dzwoni
Każdy lazaron, gdy zechce, jest Febem.
 
Błogosławiony i step ów bez końca
Oceanowej przestrzeni – na której
Nie mają spocząć gdzie promienie słońca,
Szmaragdowymi odpychane góry:
Z dumą żywiołu, co, jak chaos stary.
Mało się komu dał deptać – bez wiary!
 
Błogosławione są islandzkie mroki
I cichość morska, taka – że umarli,
Nie mając w grobach zarówno głębokiéj,
Może by śmierci swoich się zaparli.
– Otchłanie morza i niebios otchłanie
Dnami tam w siebie patrzają, poza nic.
I fal jakoby nie było:
Cisza, co słowu nakazując ciszę
Zda się układać z samym Słowem-słowa,
Że swoich prac nie skończyło – –
Ocean taflą jedna, się kołysze.
Jakby go właśnie osadzano z nowa.
Jakby się globu kończyła budowa.
Jakby tej było chwili odpomnienie.
Co końcem dzieła wzbudza zadziwienie.
Nie będąc jednem ni drugiem –
Tylko coś – jakby koniec i początek,
Przedpotopowej tajemnicy szczątek,
Ducha wyorany pługiem.

Błogosławione jest próżniactwo człeka,
Co szuka, aby mu było wygodnie;
Poezja w usta by szła zdrojem mleka.
Wiek się nikczemnie nie kłopotał o dnie.
Natura z piersią czekała otwartą
I z swoim miękkim bogactwa welonem;
By każda twoja łza była otartą.
Każde uczucie było podzielonem;
A ty – bezkrwawą promienny zaletą,
Dobranych ludzi otoczony chórem –
Żebyś był  h a r f ą...  rzec chciałem:  p o e t ą,
Lecz mi to słowo przychodzi z oporem –
 
Błogosławione wszystko to – i nie to –
Ale czy będę błogosławić tobie,
O! miasto wielkie – serc i kwiatów grobie? –
Gdzie, oddychając, cudze chłoniesz tchnienia.
Kroku niemocnyś zrobić pierworodnie.
Myślisz, żeś wesół – to nie twe wrażenia,
Cnoty nie twoje i nie twoje zbrodnie:
„N i e  j e s t e ś! – z bruku wołają kamienie –
P r z e c h o d ź!” –

                                  Dopiero – wśród tego miliona,
Dopiero w takim obozie ludzkości,
Dopiero tutaj, jeżeli nie skona
Pieśń twa – nie skona z niedokończoności –
Jeśli anielstwo jej wyżywić zdołasz
Na każdą dobę, co jest przypadkowe
Rzucając na bok; jeśli nie zawołasz:
„Ojcze! i niebo już nudzi mię płowe.
Jako wytartej szaty wielka poła –”
O! wtedy będę wierzył Muzie twojej.
Że bezwidnego filarem kościoła
Na safirowym utwierdzeniu stoi! –
 
Błogosławione są i w myśli sferze
Złudzenia, którym – niestety – nie wierzę:
Bałwany różnych szkół i różnej doby.
Nie istniejące – a możne! – i nieraz
Wiekiem rządzące, jak wielkie osoby.
– Wyrazem jednym, jednym słowem:  t e r a z,
Jakoby berła żelaznego siłą,
Bijące tłumy, aż się im pokłonią,
Aż się przed ciosem zastawią mogiłą,
Aż się zastawią krzyżem – nigdy dłonią!
 
Błogosławione są te wszystkie mary,
Bo kto im szyję podesłał, szczęśliwy!
Miłości bolę i cierpienia Wiary
Nie znane jemu – on zna tylko: wpływy –
M o d y-m n i e m a n i a  –  i  c z a s ó w-u k a z y;
Lecz ty szaleniec – on mędrcem sto razy!

Jeśli więc w łunach tych ciebie zobaczę
Nie odmienionym i z gwiazdą na czole,
Której ci z włosem nie wydrą rozpacze;
Jeśli usłyszę cię mówiącym: „W o l ę”,
Mówiącym: „K o c h a m  –  c h c ę  –  j e s t e m  c z ł o w i e k i e m.
– Dłoń mą wyciągam, chociażby rozdartą
Z czystego złota wykowanym ćwiekiem;
Wyciągam moją dłoń szczerze otwartą
Wszystkiemu, co jest zacne i godziwe” –
O! wtedy powiem, że pieśni twe – żywe!
 
Lecz nie tu koniec prób – ja wyznam – oni
Poczekać zechcą na harfy rozpadek,
Na spopielenie tej, co grała, dłoni,
By tylko kamień i Bóg był ci świadek.
– Miłości otchłań i twardość-granitu
By tobie były, od szczytu do szczytu,
Jako monument utwierdzony w wieczność,
Że  k o c h a ć  śmiałeś,  w i e r z y ć,  k o n a ć – i tu
Nie była twoją Poezją – konieczność! –

Text Authorship:

  • by Cyprian Kamil Norwid (1821 - 1883), "Próby"

Go to the general single-text view

Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]

2. Co ranek, skoro ustępują cienie  [sung text not yet checked]

Language: Polish (Polski) 
Co ranek, skoro ustępują cienie,
A słonko wybłyska złote,
Przypomnij swiatła stworzenie,
Oddal tęsknotę...

Text Authorship:

  • by Cyprian Kamil Norwid (1821 - 1883), "Co ranek, skoro ustępują cienie..."

Go to the general single-text view

Beneath the poem: "[Więcej się nie dochowało.]" (incomplete?)

Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]

3. Litość  [sung text not yet checked]

Language: Polish (Polski) 
Gdy płyną łzy, Chustką je ocierają;
Gdy krew płynie, z gąbkami pospieszają;
Ale gdy duch wycieka przed uciskiem,
Nie nadbiegną pierwej z ręką szczerą,
Aż Bóg otrze sam piorunów błyskiem:
- W ten czas dopiéro!...

Text Authorship:

  • by Cyprian Kamil Norwid (1821 - 1883), "Litość"

Go to the general single-text view

Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]

4. O! Boże . . . jeden, który JESTEŚ  [sung text not yet checked]

Language: Polish (Polski) 
O! Boże... jeden, który JESTEŚ - Boże,
Ja także jestem...
...choć jestem przez Ciebie.

Text Authorship:

  • by Cyprian Kamil Norwid (1821 - 1883), no title

Go to the general single-text view

Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]
Total word count: 824
Gentle Reminder

This website began in 1995 as a personal project by Emily Ezust, who has been working on it full-time without a salary since 2008. Our research has never had any government or institutional funding, so if you found the information here useful, please consider making a donation. Your help is greatly appreciated!
–Emily Ezust, Founder

Donate

We use cookies for internal analytics and to earn much-needed advertising revenue. (Did you know you can help support us by turning off ad-blockers?) To learn more, see our Privacy Policy. To learn how to opt out of cookies, please visit this site.

I acknowledge the use of cookies

Contact
Copyright
Privacy

Copyright © 2025 The LiederNet Archive

Site redesign by Shawn Thuris