Jechał wielkim, głbiącym oceanem Długie, długie tygodnie, Wielka burza przeszła orkanem Potem było już cicho i pogodnie. Jechał wodą gęstą i głbiącą, Aż do portu wesołego dobił. Wyszedł na ziemię pachnącą gorąco: "Co ja tu będę robił?" Opadli go czarni chłopcy, Krzycząc, że odniosą walizki, Wszyscy byli jednakowo obcy, Lecz ten, który wziął bagaż, — był bliski. Poszedł za nim, za tym jedynym, Do białego hotelu, Teraz był starego portjera synem, Chciał zapłakać: "Ojcze i przyjacielu!" Uśmiechała się ciemna służąca I przewracała białkami, Przyniosła — jak wszystkie — wodę, I został sam z walizkami. I pomyślał: "Żeby wrócić do domu, Znów muszę jechać przez długie tygodnie, Śród głbiącego strasznego ogromu, Na którym smutno było i cudownie. A wrócić muszę, muszę, Bo kłamałem, że ojczyzną jest świat! Ojczyzną jest to smutne podwórze, Na którem nie byłem tyle lat. Tam jest teraz zmierzch, deszcz, szarawy kwiecień, Miotła w kącie moknie... I najsmutniejszy na świecie Stanął przy oknie.
Słowa we krwi = Worte im Blut
by Mieczysław Weinberg (1919 - 1996)
1. Podróż  [sung text not yet checked]
Language: Polish (Polski)
Text Authorship:
- by Julian Tuwim (1894 - 1953), "Podróż"
Go to the general single-text view
Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]2. Nędza
Language: Polish (Polski)
Krzywda krzyczy spod ziemi,/ Czarni i chudzi wołają
. . . . . . . . . .
— The rest of this text is not
currently in the database but will be
added as soon as we obtain it. —
3. Po prostu  [sung text not yet checked]
Language: Polish (Polski)
Tak - po prostu: ten las i ta chwila Wtedy rano, dwanaście lat temu. Z krzaków nad strumieniem świat się wychylał Mnie - młodemu , wesołemu , tamtemu. Ach, jak świeżo było! Po białej kawie Z werandy - w las, drżący łzami. Usiadłem z geometrią na trawie, Bo nazajutrz miał być egzamin. Ach , jak smutno było i wesoło! Pisklę w liściach kwiliło cichutko. Pomyślałem: "Ptak...las...ona...szkoła..." Bez radości i bez smutku. Zamyśliłem się wtedy - na chwilę, Tak , po prostu, nad wszystkiem , nad całem. I tyle lat minęło, i rzeczy tyle, A ja jeszcze jakoś nie przestałem.
Text Authorship:
- by Julian Tuwim (1894 - 1953), "Po prostu"
See other settings of this text.
Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]4. Rozmowa
Language: Polish (Polski)
— This text is not currently
in the database but will be added
as soon as we obtain it. —
5. Zamyslenie
Language: Polish (Polski)
— This text is not currently
in the database but will be added
as soon as we obtain it. —
6. Nieznane drzewo  [sung text not yet checked]
Language: Polish (Polski)
Gdzie jesteś, drzewo mocne i dumne, Rozgałęzione, liściami szumne, Węzłem korzeni zarosłe w ziemi, Drzewo, z którego będę miał trumnę? Muszę cię poznać, w korę zastukać, Po lasach wołać, po borach hukać: Gdzieżeś, tajemne drzewo trumienne? Twój narzeczony przyszedł cię szukać! Błądzi strapiony po całym borze, Drzewa swojego znaleźć nie może, Zaszum mi, zaszum na wieczność naszą, Zanim się z tobą do snu ułożę. Trzeba się przecież umówić wprzódy Na owe ciężkie, śmiertelne trudy, Gdy nam sądzono po nieskończoność Zmieniać się w popiół, w bezpłodne grudy. Może na tratwach po sinej fali Przypłyniesz do mnie z ogromnej dali, I wstyd nam będzie wieczny sąsiedzie, Żeśmy do śmierci się nie poznali!... A może rośniesz przed moim domem, Co dzień witane a nieznajome, I ktoś ci może wyrzezał w korze Małe litery, serce wiadome? Długo, serdecznie gadałbym z tobą, Wzruszyłbym wierszem, wymógł żałobą, Żebyś rozparło tę ziemię czarną I znów zakwitło, na dziwo grobom. Żebyś mnie w siebie jakoś wszczepiło, Wydarło z ziemi ukrytą siłą! Coś może złączy nerw jakiś z kłączem I zadrzewimy się nad mogiłą! Może ogromnym westchnieniem z łona W górę nas wzniesie ziemia zielona, Ziemia jedyna, ziemia rodzima, Tym grobem w samo serce zraniona.
Text Authorship:
- by Julian Tuwim (1894 - 1953), "Nieznane drzewo"
Go to the general single-text view
Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]Total word count: 446