LiederNet logo

CONTENTS

×
  • Home | Introduction
  • Composers (20,195)
  • Text Authors (19,677)
  • Go to a Random Text
  • What’s New
  • A Small Tour
  • FAQ & Links
  • Donors
  • DONATE

UTILITIES

  • Search Everything
  • Search by Surname
  • Search by Title or First Line
  • Search by Year
  • Search by Collection

CREDITS

  • Emily Ezust
  • Contributors (1,115)
  • Contact Information
  • Bibliography

  • Copyright Statement
  • Privacy Policy

Follow us on Facebook

by Adam Mickiewicz (1798 - 1855) and by Antoni Edward Odyniec (1804 - 1886)
Translation by Carl von Blankensee

Pani Twardowska
Language: Polish (Polski) 
Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola!
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Chacha! chi chi! hej że! hola!

Twardowski siadł w kóncu stoła,
Podparł się w boki jak basza;
Hulaj dusza! hulay! woła; 
Śmiészy, tumani, prze, strasza.

Żołniérzowi, co grał zucha,
W szystkich łaje i potrąca;
Świsnął szablą koło ucha,
Już z żołniérza masz zająca.

Napatrona z trybunału, 
Co milczkiem wypróżniał rondel,
Zadzwonił kieską pomału,
Z patrona robi się kondel.

Szewcu w nos wyciął trzy szczutki,
Do łba przymknął trzy rureczki,
Cmoknął, cmok, i gdańskiéj wódki,
Wytoczył zełba pół beczki.

W tém gdy wódkę pił z kielicha,
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: »Co u licha?
Po coś tu, kumie zawitał?«

Djablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa;
Skłonił się gościom układnie,
Zdjał kapelusz i dał susa.

S kielicha aż na podłogę,
Pada rośnie na dwa łokcię;
Nos jak haczyk, kurzą nogę,
I krogulcze ma paznogcie.

»A... Twardowski, witam bracie!«
To mówiąc bieży obcesem!
»Cóż to! Czyliż mię nie znacie?
Jestem Mefistofelesem! 

Wszak ze mnąś na Łyséj-Górze
Robił o duszę zapisy?
Cyrograf na byczéj skórze
Podpisałeś ty i bisy.

Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegą,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać jak swego.

Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy:
Ty, czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży.

Ale zemsta choć leniwa,
Nagnała cię w nasce siéci;
Ta karczma Rzym się nazywa;
Kładę areszt na waszeci!«

Ku drzwiom Twardowski się kwapił,
Na takie dictum acerbum;
Djabeł za kuntusz ułapił:
»At ubi nobile verbum?«

Co tu począć, kusa rada:
Przyjdzie już nałożyć głową.
Twardowski na koncept wpada, 
I zadaje trudność nową.

»Patrz w kontrakt Mefistofilu,
Tam warunki takie stoją:
Po latach tylu a tylu,
Gdy przyjdziesz brać duszę moją,

Będę miał prawo trzy razy
Zaprządz ciebie do roboty,
A ty najtwardsze rozkazy,
Musisz spełnić co do joty.

Patrza, oto jest karczmy godło,
Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech zkopyta utnie.

Skręć mi przytém biczyk z piasku,
Żebym miał czém konia chłostać,
I wymuruj gmach w tym lasku,
Bym miał gdzie na popas zostać.

Gmach będzie z ziarnek orzecha,
Wysoki pod szczyt Krępaku,
Z bród żydowskich ma być strzecha,
Pobita nasieniem z maku.

Patrz, oto na miarę ćwieczek,
Cal gruby, długi trzy cale,
W każde z makowych ziarneczek
Wbij mi taike trzy bretnale.«

Mefistofil duchem skoczy, 
Konia czyści, karmi, poi, 
Potém bicz z piasku utoczy,
I już w gotowości, stoi.

Twardowski dosiadł biegusa, 
Probuje podskoków, zwrotów,
Stępa, galopuje, kłusa; 
Patrzy, aż i gmach już gotów.

»No! wygrałeś, panie bisie;
Lecz druga rzesc nieskończona,
Trzeba skąpać się w téj misie;
I to jest woda święcona.«

Djabeł kurczy się i krztusi,
Aż zimny pot na nim bije;
Lecz pan każe, sługa musi;
Skąpał się biédak po szyję

Wyleciał potém jak z procy,
Otrząsł sei`, i parsknął raźnie:
»Teraz ju żeś w naszéj mocy,
Najgorętsząm odbył łaźnię!«

»Jeszcze jedno, będzie kwita,
Zaraz pęknie moc czartowska.
Oto jest, patrzaj kobiéta,
Moja żoneczka Twardowska.

Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie,
Niech przez ten rok moja luba
Z tobą, jak z mężem zostanie.

Przysiąż jéj miłość, szacunek,
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek,
To cała ugoda za nic.«

Djabeł do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił do samki;
Niby patrzy, niby słucha;
Już tymczasem blisko klamki.

Gdy Twardowski mu dokucza,
Od okien odpycha,
Czmuchnąwszy dziurką od klucza,
Dotąd jak czmycha tak czmycha.

Text Authorship:

  • by Adam Mickiewicz (1798 - 1855) [author's text not yet checked against a primary source]
  • by Antoni Edward Odyniec (1804 - 1886) [author's text not yet checked against a primary source]

Musical settings (art songs, Lieder, mélodies, (etc.), choral pieces, and other vocal works set to this text), listed by composer (not necessarily exhaustive):

  • by Carl Loewe (1796 - 1869), "Pani Twardowska", op. 51 no. 2 (1835), published 1835, also set in German (Deutsch) [sung text checked 1 time]

Settings in other languages, adaptations, or excerpts:

  • Also set in German (Deutsch), a translation by Carl von Blankensee ; composed by Carl Loewe.
      • Go to the text.

Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]

This text was added to the website: 2004-01-19
Line count: 124
Word count: 566

Frau Twardowska
Language: German (Deutsch)  after the Polish (Polski) 
Ei, das tanzt, das lärmt und trinket!
Ei, das Völkchen, das versteht es!
Wie die Schenke um nicht sinket!
Heisa! hopsa! heisa! geht es.

Twardowski sitzt hinten weiter,
Stürzt die Seiten mit dem Armen:
»Lustig, Leute, lustig!« schreit er,
Neckt und höhnt und schreckt die Armen.

Einem Kriegsknecht, der die Fabel
Seines Muts erzählt beim Glase,
Pfiff ums Ohr er mit dem Sabel:
Sieh', der Kriegsknecht ward ein Hase.

Vom Gericht dem Advokaten,
Welcher still die Schüßel leerte,
Klappert sacht er mit Dukaten:
Windhund ward der Rechtsgelehrte.

Schuster kriegt drei Nasenstüber
Und drei Röhrchen in die Löcher;
Ein Faß Danziger und drüber 
Zapft er aus dem Kopf dem Zecher.

Aus dem Glas schlürft das Getränk er,
Horch! da hört er drin Geknatter;
Schaut hinein drum: »Ei, was Henker!
Was wollt Ihr denn hier, Gevatter?«

Teufelchen saß auf dem Boden,
Steifgekleidet zierlich Jüngchen,
Grüßte nach der neusten Moden,
Zieht den Hut und macht ein Sprüngchen,

Wuchs zwei Ellen, eh' vom Glase
Auf den Boden er gefallen;
Hahnenfuß und krumme Nase,
An den Fingern Sperberkrallen.

»Ah... Twardowski! nun, ich grüß' dich!«
Sprach's und rückte ihm zu Kleide.
»Dein Gedächtnis, scheints verließ dich:
Dächte doch, wir kenn'n uns Beide!

Hast du nicht in den Karpaten
Deine Seele mir verhandelt?
Haben wir nicht die Traktaten,
Du geschrieben, ich gesandelt?

Ich gab mich dir zum Gesellen,
Du versprachst, nach dreien Jahren
Dich in Rom mir zu gestellen,
Um mit mir zur Höll zu fahren.

Sieben Jahre schon verliefen,
Deine Handschrift ist verfallen:
Du, ein Schreck der Hölle Tiefen,
Denkst nicht dran, nach Rom zu wallen.

Doch die Rache, wie sie lahme,
Lockte dich uns ins Gehege;
Dieser Krug: Rom ist sein Name;
Mit Arrest ich Euch belege!«

Twardowski will aus dem Hause
Auf ein solch dictum acerbum:
Teufel packt ihn bei der Krause:
»At ubi nobile verbum?«

Ja, die Sache scheint verteufelt:
Hier heißt's sich zum Tod bereiten;
Doch Twardowski nicht verzweifelt,
Macht schon neue Schwierigkeiten:

»Schau in den Kontrakt, mein Lieber,
Dort, merk auf, giebt's eine Stelle:
Wenn nun meine Zeit vorüber,
Und ich mit dir soll zur Hölle,

Darf ich noch zu dreien Malen
Dich als Herr zur Arbeit zwingen,
Und du mußt, was wir befahlen,
Bis aufs Jota uns vollbringen.

Schau, dort hängt der Schenke Zeichen, 
Schmuckes Pferd, gemalt auf Linnen,
Ich begehr es zu besteigen,
Und das Pferd trag mich von hinnen.

Dreh mir eine Peitsch' aus Sande,
Daß ich's auch womit kann treiben,
Und ein Wirtshaus bring zu Stande,
Wo zur Fütt'rung ich kann bleiben.

Aus Nußkern das Wirtshaus mache,
Höher nicht als die Karpaten
Judenbärte nimm zum Dache,
Und Mohnkörnchen brauch als Latten.

Schau dies Zweckchen, ein Zoll Dicke,
Drei Zoll lang, das nimm zum Masse,
In die Körner, Stück bei Stücke,
Drei mir solcher Nägel passe!«

Mephistophel, sausend springt er,
Putzt das Rößlein, füttert, tränket,
Drauf die Peitsch' aus Sande schlingt er,
Und ist fertig, eh' man's denket.

Auf den Renner steigt Twardowski
Reitet Schritt und galoppiret,
Prüft in Allem ihn als Kenner. Sieh!
Das Haus ist auch vollführet.

»Nun, gewonnen, Euer Gnaden!
Doch das Zweit' ist zu beginnen:
Hier im Napf mußt du duch baden,
Und Weihwasser, wiss' ist drinnen.«

Teufel würgt sich, er kriegt Zucken,
Sein Gesicht wird immer blasser;
Doch Knecht ist er, darf nicht mucken,
Köpflings stürzt er sich ins Wasser;

Fliegt heraus mit Blitzesschnelle,
Schüttelt sich und prustet grimmig:
»Jetzt bist unser du, Geselle!
Nie ein heißer Bad durchschwimm' ich.«

»Eins nur fehlt noch, nichts dann drüber,
Nun das letzte Zeitvertreibchen!
Schau die dort, uns gegenüber,
Frau Twardowska ist's, mein Weibchen.

Ich will auf ein Jahr statt deiner
Bei Beelzebub logiren,
Auf das Jahr magst du statt meiner
Dich bei meinem Schatz quartiren.

Lieb und Treue ihr gelobe,
Zum Gehorsam dich verpflichte.
Wenn du nicht bestehst die Probe,
Ist der ganze Pakt zu nichte.«

Halb nach ihm nur hört der Teufel,
Halb er nach dem Schätzen sahe;
Ob er hört und sah, litt Zweifel,
Denn schon war der Klink' er nahe.

Als Twardowski, ihn bedrängend,
Ihn von Tür und Fenster scheuchet,
Da, durchs Schlüßelloch sich zwängend,
Nimmt Reiß aus er und entfleuchtet.

Text Authorship:

  • by Carl von Blankensee  [author's text not yet checked against a primary source]

Based on:

  • a text in Polish (Polski) by Adam Mickiewicz (1798 - 1855) and by Antoni Edward Odyniec (1804 - 1886)
    • Go to the text page.

Musical settings (art songs, Lieder, mélodies, (etc.), choral pieces, and other vocal works set to this text), listed by composer (not necessarily exhaustive):

  • by Carl Loewe (1796 - 1869), "Frau Twardowska", op. 51 no. 2 (1835), published 1835, also set in Polish (Polski) [sung text checked 1 time]

Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]

This text was added to the website: 2004-01-19
Line count: 124
Word count: 679

Gentle Reminder

This website began in 1995 as a personal project by Emily Ezust, who has been working on it full-time without a salary since 2008. Our research has never had any government or institutional funding, so if you found the information here useful, please consider making a donation. Your help is greatly appreciated!
–Emily Ezust, Founder

Donate

We use cookies for internal analytics and to earn much-needed advertising revenue. (Did you know you can help support us by turning off ad-blockers?) To learn more, see our Privacy Policy. To learn how to opt out of cookies, please visit this site.

I acknowledge the use of cookies

Contact
Copyright
Privacy

Copyright © 2025 The LiederNet Archive

Site redesign by Shawn Thuris