LiederNet logo

CONTENTS

×
  • Home | Introduction
  • Composers (20,111)
  • Text Authors (19,486)
  • Go to a Random Text
  • What’s New
  • A Small Tour
  • FAQ & Links
  • Donors
  • DONATE

UTILITIES

  • Search Everything
  • Search by Surname
  • Search by Title or First Line
  • Search by Year
  • Search by Collection

CREDITS

  • Emily Ezust
  • Contributors (1,114)
  • Contact Information
  • Bibliography

  • Copyright Statement
  • Privacy Policy

Follow us on Facebook

×

Attention! Some of this material is not in the public domain.

It is illegal to copy and distribute our copyright-protected material without permission. It is also illegal to reprint copyright texts or translations without the name of the author or translator.

To inquire about permissions and rates, contact Emily Ezust at licenses@email.lieder.example.net

If you wish to reprint translations, please make sure you include the names of the translators in your email. They are below each translation.

Note: You must use the copyright symbol © when you reprint copyright-protected material.

by Adam Mickiewicz (1798 - 1855) and by Antoni Edward Odyniec (1804 - 1886)
Translation © by Guy Laffaille

Świtezianka
Language: Polish (Polski) 
Our translations:  FRE
Jakiżto chłopiec piękny i młody?
Jakato obok dziewica?
Brzegami sinéj Świteziu wody
Idą przy świetle ksężyca.

Ona mu z kosza daje maliny,
A on jéj kwiatki do wianka;
Pewnie kochankiem jest téj dziewczyny,
Pewnie to jego kochanka.

Każdą noc prawie, o jednéj porze
Pod tym się widzą modrzewiem;
Młody jest strzelcem w tutejszym borze:
Kto jest dziewczyna? Ja nie wiém.

Skąd przyszła? darmo śledzić kto pragnie;
Gdzie uszła? nikt jéj nie zbada.
Jak mokry jaskir w schodzi na bagnie
Jak ognik nocny przepada.

»Powiédz mi piękna, luba dziewczyno;
Na co nam te tajemnice,
Jaką przybiegłaś do mnie dróżyną?
Gdzie dom twój, gdzie są rodzice?

Minęło lato, z żółkniały lisćia,
I dżdżysta nadchodzi pora;
Zawsze mam czekać twojego przyścia
Na dzikich brzegach jeziora?

Zawszez po kniejach jak sarna płocha,
Jak upiór błądzisz w noc ciemną?
Zostań się lepiéj z tym, kto cię kocha,
Zostań się, o luba! ze mną.

Chateczka moja stąd niedaleka
Pośrodku gęstéj leszczyny;
Jest tam dostatkiem owoców, mléka,
Jest tam dostatkiem źwierzyny.«

»Stój, stój,« odpowié,
»Hardy młokosie, pomnę, co ojciec rzekł stary:
Słowicze w dzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary.

Więcéj się waszéj obłudy boję,
Niż w zmiene ufam zapały;
Możebym prośby przyjęła twoje;
Ale, czy bedziesz mnie stały?«

Chłopiec przyklęknął, chwycił w dłoń piasku,
Piekielne wzywał potęgi,
Klął się przy świętnymksiężyca blasku,
Lecz czy dochowa przysięgi?

»Do chowaj, strzelcze, to moja rada:
Bo kto przysięgę naruszy,
Ach biada jemu, za życia biada!
I biada jego złéj duszy!«

To mówiąc dziéwka więcéj nie czeka,
Wieniec włożyła na skronie,
I pożegnawszy strzelca zdaleka, 
Na zwykłe uchodzi błonie.

Próżno się zanią strzelec pomyka,
Rączym wybiegom nie sprostał,
Znikła jak lekki powiew wietrzyka,
A on sam jeden pozostał.

Sam został, dziką powraca drogą,
Ziemia uchyla się grząs,
Cisza wokoło, tylko pod nogą
Zwiędła szeleszcze gałąska.

Idzie nad wodą, błędny krok niesie,
Błędnémi strzela oczyma:
W tém wiatr zaszumiał po gęstym lesie,
Woda się burzy i wzdyma.

Burzy się, wzdyma, pękają tonie,
O niesłychane zjawiska!
Po nad srébrzyste Świtezi błonie
Dziewicza piękność wytryska.

Jéj twarz, jak róży bladéj zawoje,
Skropione jutrzenki łeska;
Jako mgła lekka, tak lekkie stroje
Obwiały postać niebieską.

»Chłopcze mój piękny, chłopcze mój młody,
Zanóci czule dziewica;
Po co w około Świteziu wody
Błądzisz przy świetle księżyca?

Po co żałujesz dzikiej wietrznicy,
Która cię zwa bia w te knieje,
Zawraca gło wę, rzuca w tęsknicy,
I może jeszcze się śmieje.

Daj się namówić czułym wyrazem,
Porzuć wzdychania i żale, 
Do mnie tu, do mnie, tu będziem razem
Po wodnym pląsać krysztale.

Czy zechcesz, jako jaskołka chybka,
Oblicze tylko wód muskać,
Czy zdrów jak rybka, wesół jak rybka,
Cały dzień zemną się pluskać.

A na noc w łożu srébrnéj topieli
Pod namio tami źwierciadeł,
Na miękkiéj wodnych lilijek bieli,
Śród boskich usnąć widziadeł.«

W tém z zasłon błysną piersi łabędzie,
Strzelec w ziemię patrzy skromnię,
Dziewica w lekkim zbliża się pędzie,
I, do mnie, wo ła pójdż do mnie.

I na wiatr lotne rzuciwszy stopy,
Jak tęcza śmiga w krąg wielki,
To znowu siekąc wodne zatopy,
Srébrnemi pryska kropelki.

Podbiega strzelec i sta je w biegu,
I chciałby skoczyć i nie chce;
W tém modra fala, prysnąwszy z brzegu,
Zlekka mu w stopy załechce.

I tak go łechce i tak go znęca,
Tak się w nim serce rozpływa;
Jak gdy tajemnie rękę młodzieńca
Ściśnie kochanka wstysliwa.

Za pomniał strzelec o swéj dziewczynie,
Przysięgą pogardził świętą,
Na z gubę oślep bieży w głębinie,
Nową zwabiony ponętą.

Bieży i patrzy, patrzy i bieży;
Niesie go wodne przestworze,
Już zdala suchych odbiegł wybrzeży,
Średniém igra jeziorze.

I już dłoń śnieżną w swéj ciśnie dłoni,
W pięknych licach topi oczy,
Ustami usta różane goni,
I skoczne okręgi toczy.

W tém wietrzyk świsnął, o błoczek pryska,
Co ją w łudzącym krył blasku,
Poznaje strzelec dziewczynę zbliska:
Ach to dziewczyna z pod lasku!

»Gdzie jest przysięga? gdzie moja rada?
Wszak kto przysięgę naruszy,
Bia da jemu, za życia biada!
I biada jego złéj duszy!

Nie tobie igrać przez srébrne tonie
Lub nurkiem pluskać w głąb jasną;
Surowa ziemia ciało pochłonie,
Oczy twe żwirem zagasną!

A du sza przy tém świadomém drzewie
Niech lat doczeka tysiąca,
Wiecznie piekielne cierpiąc żarzewie,
Nie ma czém zgasić gorąca.`«

Słyszy to strzelec, blędny krok niesie, 
Blędnémi strzela oczyma.
A wicher szumi po gęstym lesie,
Woda się burzy i wzdyma.

Burzy się, wzdyma, i wre aż do dna,
Kręconym nurtem pochwyca,
Roztwiéra paszczę otchłań pod wodna,
Ginie z młodzieńcem dziewica.

Woda się dotąd burzy i pieni,
Dotąd przy świetle księżyca
Snuje się para znikomych cieni;
Jest to z młodzieńcem dziewica.

Ona po srébrném pląsa jeziorze,
On pod tym jeczy modrzewiem.
Któż jest młodzieniec? strzelcem był w borze.
A kto dziewczyna? Ja nie wiém.

Text Authorship:

  • by Adam Mickiewicz (1798 - 1855) [author's text not yet checked against a primary source]
  • by Antoni Edward Odyniec (1804 - 1886) [author's text not yet checked against a primary source]

Musical settings (art songs, Lieder, mélodies, (etc.), choral pieces, and other vocal works set to this text), listed by composer (not necessarily exhaustive):

  • by Carl Loewe (1796 - 1869), "Świtezianka", op. 51 no. 1 (1835), published 1835, also set in German (Deutsch) [sung text checked 1 time]
  • by Stanisław Moniuszko (1819 - 1872), "Świtezianka" [sung text not yet checked]
  • by Maria Szymanowska, née Marianna Agata Wołowska (1789 - 1831), "Świtezianka", published 1828 [ voice and piano ], Moscow, Wenzel [sung text not yet checked]

Settings in other languages, adaptations, or excerpts:

  • Also set in German (Deutsch), a translation by Carl von Blankensee ; composed by Carl Loewe.
      • Go to the text.

Other available translations, adaptations or excerpts, and transliterations (if applicable):

  • FRE French (Français) (Guy Laffaille) , "La vierge du Swites", copyright © 2017, (re)printed on this website with kind permission


Research team for this page: Emily Ezust [Administrator] , Guy Laffaille [Guest Editor]

This text was added to the website: 2004-01-19
Line count: 152
Word count: 774

La vierge du Swites
Language: French (Français)  after the Polish (Polski) 
Qui est ce jeune homme, beau et jeune ?
Qui est cette belle jeune fille ?
Au bord des eaux livides du Swites
Ils marchent au clair de lune.

D'un panier elle lui donne des framboises,
Il lui donne des fleurs pour sa couronne ;
Sans doute cette fille est son amoureuse,
Sans doute il est son amoureux.

Presque tous les soirs, à la même heure
Il se rencontrent sous ce mélèze ;
Le garçon est un chasseur dans la forêt proche,
Qui est la jeune fille ? Je ne le sais pas.

D'où vient-elle ? En vain on suit sa trace ;
Où va-t-elle ? Personne ne va le chercher.
Comme une renoncule humide  elle surgit du marais,
Comme un feu follet elle disparaît.

« Dis-moi, ma belle, ma douce amie,
Que sont ces secrets pour nous ?
Par quel chemin es-tu arrivée jusqu'à moi ?
Où est ta maison ? où sont tes parents ?

L'été est parti, les feuilles sont jaunes,
Et la saison des pluies approche,
Dois-je toujours attendre ta venue
Sur les rives sauvages du lac ?

Toujours comme un cerf timide dans les bois,
Erres-tu comme un fantôme dans l'obscurité de la nuit ?
Tu ferais mieux de rester avec moi qui t'aime,
Reste avec moi, ô ma chère !

Ma petite cabane est tout près,
Au milieu du taillis de noisetiers ;
Il y a abondance de fruits et de lait,
Il y a beaucoup de gibier. »

« Arrête, arrête », elle répond, « Hardi garçon,
Sache ce que mon vieux père disait :
La voix de l'homme est comme un rossignol,
Mais dans son cœur il est comme un renard.

J'ai donc plus peur de ton hypocrisie
Que confiance en ton ardeur ;
Je pourrais accepter tes demandes,
Mais, me seras-tu fidèle ? »

Le garçon s'agenouilla, prit une poignée de sable,
Et appela les forces infernales,
Sur le saint clair de lune il jura,
Mais sera-t-il fidèle à ce serment ?

« Tiens-le, chasseur, c'est mon conseil,
Car celui qui viole le serment,
Ah, malheur à lui, malheur pendant sa vie,
Et malheur à sa pauvre âme ! »

Ainsi parla jeune fille et elle partit sans attendre,
Elle mit sa couronne sur la tête
Et dit adieu au chasseur,
Et comme d'habitude s'évanouit dans les bois.

En vain le chasseur la suivit,
Il ne peut la rattraper,
Elle a disparu comme une brise légère,
Et il resta seul.

Il resta seul, sur le chemin de retour,
La terre et la boue s'affaissent,
C'est le silence tout autour, seulement sous les pieds
Un bruissement de brindilles flétries.

Au bord de l'eau il marche d'un pas incertain,
Il regarde vers le lointain ;
Soudain, le vent souffle dans le taillis,
Et les eaux bouillonnent et s'agitent.

Elles bouillonnent et s'agitent, s'ouvrent,
Oh ! phénomène inouï !
Sur la surface argentée du Swites
Une beauté sauvage jaillit.

Son visage semble comme des pétales rose pâle
Parsemés de larme de l'aube,
Légère comme une brume est la robe
Que porte la figure bleue.

« Mon beau jeune homme, mon beau jeune homme,
Dit tendrement la vierge,
Pourquoi tournes-tu autour du Swites,
Erres-tu au clair de lune ?

Pourquoi regrettes-tu cette jeune fille sauvage,
Qui t'attire dans ces bois,
Te tourne la tête, rejette ton désir,
Et peut-être rit de toi ?

Laisse-toi persuader par ces mots tendres,
Abandonne tes gémissements et tes griefs,
Viens vers moi, ici nous serons ensemble,
Dansant sur l'eau de cristal.

Veux-tu être aussi vif qu'une hirondelle souple,
Frôlant le miroir de l'eau ?
Ou solide comme un poisson, joyeux comme un poisson,
Toute la journée nager avec moi ?

La nuit plongé dans un lit d'argent,
Sous le miroir des eaux,
Sur de douces fleurs de lys blanches
Dormir parmi des apparitions divines. »

Puis brillent les seins blancs comme un cygne,
Au sol le chasseur intimidé regarde,
La jeune fille qui s'approche légèrement
Et appelle « Viens vers moi, viens vers moi ».

Et posant ses pieds sur le vent
Comme un arc-en-ciel elle glisse dans un grand cercle,
Puis à nouveau elle frappe le miroir de l'eau
Et disparaît dans des gouttelettes d'argent.

Le chasseur approche en courant et arrivé
Voudrait sauter et ne veut pas ;
Puis du rivage une vague bleue s'élève
Et doucement arrive à ses pieds.

C'est tellement tentant, c'est une telle torture,
Que le cœur du jeune homme fond
Comme si la main du jeune homme secrètement
Était pressée par une amante timide.

Le chasseur oublie celle qu'il aime,
Il méprise son serment sacré,
Il se précipite vers les profondeurs pour sa perte,
Attiré par un nouveau désir.

Il court et regarde, regarde et court,
La surface de l'eau le porte,
Déjà il est loin de la côte, sec,
Au milieu du lac, il joue.

Alors il cède à la pression de la main de neige,
Sur le beau visage ses yeux se noient,
Avec ses lèvres il part à la  chasse de la bouche rose,
Et il tourne en cercles élevés.

Puis la brise siffle, disparaît le nuage
Qui la cache  
Le chasseur peut voir la fille de près :
Ah, c'est la fille de la forêt !

« Où est ton serment ? où est mon conseil ?
Car celui qui viole le serment,
Ah, malheur à lui, malheur pendant sa vie,
Et malheur à sa pauvre âme ! »

« Tu ne joueras pas avec les eaux argentées,
Tu ne plongeras pas dans les eaux profondes,
Que la terre nue absorbe ton corps,
Que du gravier éteigne tes yeux.

Et ton âme, consciente sous cet arbre,
Attendra pendant mille ans,
Éternellement souffrant de la chaleur infernale,
En vain cherchant à la fuir. »

Le chasseur l'entendit, avec des pas incertains
Il jette un regard troublé,
Un vent bruisse dans la forêt dense,
L'eau bouillonne et se couvre d'écume.

Elle bouillonne, elle se couvre d'écume, elle bouillonne jusqu'au fond,
Les saisissant dans le tourbillon,
Les mâchoires de l'abîme du lac s'ouvrent,
Et la jeune fille disparaît avec le jeune homme.

Jusqu'à présent l'eau bouillonne et se couvre d'écume,
Jusqu'à présent dans le clair de lune
Un couple d'ombres évanescentes tourne :
Ce sont le jeune homme et la jeune fille.

Elle danse sur le lac d'argent,
Il gémit sous le mélèze.
Qui était le jeune homme ? un chasseur dans la forêt,
Et qui est la fille ? Je ne sais pas.

Text Authorship:

  • Translation from Polish (Polski) to French (Français) copyright © 2017 by Guy Laffaille, (re)printed on this website with kind permission. To reprint and distribute this author's work for concert programs, CD booklets, etc., you may ask the copyright-holder(s) directly or ask us; we are authorized to grant permission on their behalf. Please provide the translator's name when contacting us.
    Contact: licenses@email.lieder.example.net

Based on:

  • a text in Polish (Polski) by Adam Mickiewicz (1798 - 1855) and by Antoni Edward Odyniec (1804 - 1886)
    • Go to the text page.

 

This text was added to the website: 2017-01-10
Line count: 152
Word count: 1036

Gentle Reminder

This website began in 1995 as a personal project by Emily Ezust, who has been working on it full-time without a salary since 2008. Our research has never had any government or institutional funding, so if you found the information here useful, please consider making a donation. Your help is greatly appreciated!
–Emily Ezust, Founder

Donate

We use cookies for internal analytics and to earn much-needed advertising revenue. (Did you know you can help support us by turning off ad-blockers?) To learn more, see our Privacy Policy. To learn how to opt out of cookies, please visit this site.

I acknowledge the use of cookies

Contact
Copyright
Privacy

Copyright © 2025 The LiederNet Archive

Site redesign by Shawn Thuris