O niezgłębione, nieobjęte moce! Skrzydłami trzepocę jak ptak ten nocny, któremu okiem kazano skrwawionem patrzeć w blask słońca... Święty Boże! Święty Mocny! Święty a Nieśmiertelny!.. A moje skrzydła plami krew, która cieknie bez końca z mojego serca... A oko moje zachodzi mgłą, która jest skonem i mego serca, i duszy mej! Święty Boże! Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami! I niechaj łzy, które o jasnym poranku wiszą na kłosach wypoczętych zbóż, lub szkliwa pianą okrywają kępy w sen otulonych traw, zmienią się w głośne skargi i bez ustanku płyną do Twoich zórz... Niechaj rozszarpią na strzępy, na krwawe szmaty, łuny świtowe, powstałe nad ziemią, gdzie ból i rozpacz drzemią. O Święty, Nieśmiertelny, Święty, Mocny Boże! Dlaczego moje li wargi mają wyrzucać krwawą pieśń? Płacz ze mną! Dlaczego sam mam iść w tę przestrzeń ciemną, choć żar południa pali się w przestworzu. Dlaczego sam mam wlec się na rozdrożu, ku tym pochyłym krzyżom? Którym na czarne ramiona kracząca siada wrona? I dziobem zmare rozsypuje próchno? Święty Boże! Święty a Nieśmiertelny!...
Trzy fragmenty z poematów Jana Kasprowicza
Song Cycle by Karol Maciej Szymanowski (1882 - 1937)
1. Święty Boże  [sung text checked 1 time]
The text shown is a variant of another text. [ View differences ]
It is based on
- a text in Polish (Polski) by Jan Kasprowicz (1860 - 1926), "Święty Boże, Święty Mocny"
Go to the general single-text view
Excerpted from the first seven stanzas of "Święty Boże, Święty Mocny".
Researcher for this page: Malcolm Wren [Guest Editor]
2. Jestem i płaczę  [sung text checked 1 time]
Jestem! Jestem i płaczę Biję skrzydłami, Jak ptak ten ranny, Jak ptak ten nocny, Któremu okiem kazano skrwawionym Patrzeć w blask słońca... A u mych stóp samotny kopią grób, A czarna wrona, Na Bożej męki usiadłszy ramiona, Kracze i kracze, bez końca I dziobem zmarłe rozsypuje próchno... A ci się wloką, świetlistą mgieł sierpniowych odziani powłoką, Jak cienie, do wielkiej się wloką mogiły... Za nimi dziewanny Z piaszczystych wydm się ruszyły, Z miedz się ruszyły krwawniki, Spoza zapłoci bez się ruszył dziki, Tatarak zaszumiał w wądolcach I z mułu otrząsnąwszy pachnące korzenie, Idzie wraz z niemi... Z mokradeł kępy rogoży, Z przydroży osty o żółtych kolcach, Szerokolistnę łopiany, senne podbiały, Fioletowe szaleje, cierniste głogi Wstały i idą... Liśćmi miękkiemi Wierzb zaszeleścił rząd I w cichej, rozpaczliwej sunie się żałobie Śladem ich drogi... Całe rżyskami zaścielone łany Oderwały się w tej dobie Od macierzystej ziemi I niby olbrzymie ściany Wzniosły się w górę i płyną Tą wielką żalu godziną... A Ty, o Boże! O Nieśmiertelny! O wieńcem blasków owity! Na niedostępnym tronie Siedzisz pomiędzy gwiazdami I głową na złocistym spocząwszy Trójkącie, Krzyż trójramienny mając u swych nóg, Proch gwiazd w klepsydrze przesypujesz złotej Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!
The text shown is a variant of another text. [ View differences ]
It is based on
- a text in Polish (Polski) by Jan Kasprowicz (1860 - 1926), "Święty Boże, Święty Mocny"
Go to the general single-text view
Available translations, adaptations or excerpts, and transliterations (if applicable):
- GER German (Deutsch) (Ingrid Schmithüsen) (Janusz Mordasiewicz) , "Ich bin und ich weine", copyright © 2013, (re)printed on this website with kind permission
3. Moja pieśń wieczorna  [sung text checked 1 time]
Błogosławioną niech będzie ta chwila, Kiedy się rodzi wieczorny hymn duszy! Kiedy od cichych pól, od rżysk i rzecznych pobrzeży, Od przecznic i od ugorów, Od wypaczonych chat I od tych stodół zwietrzałych chłopięca płacze piosenka: A grajże mi piszczałeczko, grajże mi, graj! Uliniłem cię z wierzbiny, gdzie ten potok srebrnosiny, Gdzie ten szumny gaj; pana pani tam zabiła, Zieleni się hej! mogiła, zieleni się hej! A cierniste krzewie głogu kwiat swój sypie po rozłogu, A szept idzie z kniej; a dusza słucha i słucha, a dzień jej przygasa... A ona śladem tęsknicy płynie rozlewną falą księżycową, rosami płynie lśniącemi na łąkach i wierzchołkami ukojonych drzew, I grzbietem białych gór ku onym dniom zapomnianym, gdy miłość i spokój nie były ogniem trawiącym Ani kamiennem, Ślepem przerażeniem przestwór się przed nim roztwiera, I przepełniony wiekuistą mocą topi w swych głębiach wszystko co ją zmogło, Urągowiskiem I grzechem I wypełnioną pokutą, Wstydu i hańby pociemniałą twarzą, I podeptaniem Świętych Bożych praw. I krwawą zemsty pochodnią, I bólu, bólu strasznego tak pożądanem a tak żrącem widmem.
The text shown is a variant of another text. [ View differences ]
It is based on
- a text in Polish (Polski) by Jan Kasprowicz (1860 - 1926), "Moja pieśń wieczorna"
Go to the general single-text view
Researcher for this text: Emily Ezust [Administrator]